Słabe było to spotkanie w naszym wykonaniu. Drużyna Andaluzji przybyław sile 18 ludziżądna rewanżu za poprzednie 1:3 gdy cały mecz musieli grać w 10 i o mało ta sztuka im się udała. Nas w tym meczu było znów tylko 12 czyli prawie tylu ilu pojawia się w ostatnim czasie na treningu, niestety po raz kolejny powypadały nasze ważne ogniwa.
Pierwsza połowa to dominacja Andaluzji, która klepała nas jak chciała do 30 metra, potem było już trudniej, ta gra nie przekładała się na jakieś stuprocenowe sytuacje, no właśnie ale jak tak nie idzie to trzeba strzelać z dystansu i właśnie po jednym z takich strzałów tracimy bramkę około 30 minuty meczu - strzał z dobrych 30 metrów lewonożnego pomocnika gości pada blisko okienka naszej bramki i przegrywamy. My do tego momentu mamy tylko dwie dogodne sytuacje - zaraz na początku meczu po dośrodkowaniu z 5 metrów głową Wojtek Brzyski trafia do koszyczka bramkarza gości i około 25 minuty najlepszą sytuację marnuje M. Rogowski który został wypuszczony w uliczkę przez G. Sierkę, strzelił podcinką w sytuacji sam na sam ale piłka minęła minimalnie słupek bramki po niewłaściwej stronie. Po straconej bramce budzimy się na 5 minut gdy strach zaczął nam zaglądać w oczy, w polu karnym odnajduje się G. Sierka, który mijając bramkarza z obrońcą na plecach jest skoszony przez tego pierwszego równo z trawą i mamy karnego. Do piłki podchodzi solenizant Damian Gębala i fatalnie uderza, piłkę broni bramkarz, ale według sędziego robi to nieprzepisowo, otrzymuje żółta kartkę a my ponawiamy karnego, tym razem Michał Rogowski uderza i tym razem piłkę goście wyciągają z sieci. Nasza radość nie trwa długo bo po 2 minutach znów przegrywamy, goście atakują swoją prawą stroną z narożnika dośrodkowanie którego nie przecina obrońca spada na głowę najwyższego na boisku Jagody, który głową z wysokości 2 piętra umieszcza piłkę w okienku. My odpowiadamy jeszcze uderzeniem K. Żyrka w boczną siatkę i schodzimy do szatni przegrywając 1:2.
W przerwie mała burza, jednak nic ona nie przynosi, kolejne 15 minut drugiej połowy wygląda jak i cała pierwsza. Jesteśmy słabsi, na szczęście trener gości wierząc, że nic się nie stanie zaczyna dokonywać zmian chcąc dać pograć innym lub też ma jakiś inny plan, ale obrócił on się przeciw niemu. Przede wszystkim strzelec drugiej bramki został cofnięty do obrony, a to on sprawiał nam największe problemy w obronie, dzięki temu nabraliśmy wiatru w żagle. Sprawy w swoje ręce wziął trener, jak nie słowem to czynem, około 65 minuty, nasz kapitan rozpoczął rzut wolny krótko na swojej połowie, podał do Olszówki, który minął kiwką blokujących mu drogę zawodników gości wbiegł z piłką w okolice 16 zagrał lobem w uliczkę nad linią obrony, do piłki na 5 metrze dopadł D. Wolny, który dostawił nogę pod brzuchem wychodzącego bramkarza i mieliśmy remis. Na to odpowiedziała Andaluzja, najpierw silnym strzałem z 30 metrów, piłkę na bok sprawował nasz bramkarz, tam do niej dopadł jeszcze raz strzelec pierwszej bramki dla Andaluzji i pociągnął po długim technicznym mocnym strzałem, ale Szymek po raz drugi stanął na wysokości zadania, piękną paradą wyciągając piłkę palcami na róg, a ta zmierzała w boczną siatkę - interwencja palce lizać. Za chwilę już prowadziliśmy, mieliśmy rzut rożny, zapędził się tam po raz kolejny Olszówka, róg krótko rozegrany, Olszówka nawija na wajchę dwa razy w rogu boiska blokującego go obrońcę, dośrodkowuje w pole karne na 5 metr, a tam został tylko nasz kapitan z bramkarzem, uderzenie głową i mamy 3:2. Od tego momentu gramy rozważnie tzw. antyfutbol wybijając z rytmu przeciwnika, a przy okazji dokładamy jeszcze czwartą bramkę, rzut wolny z naszej połowy, tym razem długa piłka od B. Brylińskiego spada na 8 metr na nogę D. Wolnego, który tak strzelił że podał do nadbiegającego P. Knapika a ten uderzył z 5 metrów przy biernej postawie drużyny Andaluzji. I to tyle, po koszmarnym meczu w naszym wykonaniu i grze może przez 20 minut meczu wygrywamy w miarę pewnie z Andaluzją, brawo dla drużyny za podniesienie się z 1:2.