Sytuacja w tym meczu zmieniała się jak w kalejdoskopie. Pierwsza połowa zdecydowanie dla nas, goście za bardzo nie wiedzieli jak poradzić sobie z naszą grą i w zasadzie zagrozili naszej bramce raz po dośrodkowaniu z rzutu wolnego i strzale z okolic 16 metra ale piłka pada łupem naszego bramkarza, pozostałe akcje zatrzymywały się nawet nie na linii obronnej ale po prostu pomocy. My zdobywamy bramkę około 12 minuty meczu, gdy lewy obrońca gości wybija głową piłkę tak z 11 metra że podaje wprost na głowę, a kogoż by innego jak Grzegorza Sierki na 5 metr, który ją tylko dostawia i zdobywa bramkę obok zaskoczonego przeciwnika. Asysta przedniej urody ale nie zaliczona dla żadnego z nas. Praktycznie w tej części gry mieliśmy tyle sytuacji bramkowych że spokojnie mogliśmy zamknąć ten mecz, raz trafiamy w słupek, kilka strzałów z obrębu pola karnego jest niecelnych bądź w środek bramki, raz B. Jede uderza głową do pustej ale przenosi piłkę nad poprzeczką. Po prostu dominacja, przeciwnik gra ospale i nic mu nie wychodzi.
Druga połowa zaczyna się zgoła inaczej, zmiany, zmiana ustawienia w Zendku i to oni zaczynają dominować na boisku, ale do 70 minuty nie potrafią się przebić pod naszą bramkę, ba dodatkowo marnujemy kolejną stuprocentową sytuację, tym razem B. Bryliński w sytuacji sam na sam z bramkarzem kopie piłkę w jego nogi, a ta wychodzi w pole. W Zendku kolejna zmiana przynosi efekt, na boisko za naszego byłego zawodnika K. Srokę wchodzi M. Janas i w pierwszym kontakcie z piłką zdobywa bramkę, jedną z prostszych w jego karierze. Zagranie z głębi pola trafia do Paszy Z. ten w sytuacji sam na sam z bramkarzem trafia w słupek, piłka się od niego odbija wprost pod nogi stojącego na 3 metrze M. Janasa, który wbija ją do pustej bramki. Nie mija 5 minut a już przegrywamy, tym razem do pustej bramki trafia kolejny z zawodników Zendka po podaniu wszerz "11" pola karnego obok naszego bramkarza i przegrywamy. Tym razem to my dokonujemy korekty ustawienia, niestety w tym meczu nie mogliśmy dokonać praktycznie żadnych zmian bo na ławce mieliśmy tylko jednego zawodnika i to bramkarza - do grona naszych kontuzjowanych tuż przed meczem dołączył jeszcze nasz stoper P. Mędzikowski. Ale sama korekta przyniosła zamierzony skutek, sytuacje zaczęły się możyć, ponownie trafiamy w słupek, tym razem bezpośrednio z rzutu rożnego, raz przed remisem gości ratuje obrońca który z linii bramkowej głową przenosi piłkę nad poprzeczką, rzut wolny z 20 metra w same widły tylko sobie znanym sposobem broni niewysoki bramkarz Zendka. W końcu w 86 minucie po dośrodkowaniu i strzale głową piłke broni po raz kolejny obrońca ale tym razem ręką i sędzia dyktuje karnego, którego na gola zamienia M. Rogowski łamiąc hegemonię G. Sierki w zdobywaniu bramek w tym sezonie. Ale to nie koniec emocji bo w 90 minucie gry w rogu boiska powalczył Olszówka, został sfaulowany, nim wszyscy obrońcy zdołali się ustawić, ten szybko zagrał piłkę z rzutu wolnego po ziemi na 11 metr do G. Sierki, który umieszcza piłkę obok wychodzącego do niego bramkarza i daje nam trzeciego gola tego dnia i 3 punkty.
Osobna sprawa którą zostawiłem na koniec to niestety praca arbitra głównego tego spotkania. Rozumiem że gramy w ostatniej lidze jeżeli nie w Polsce to w podokręgu, sędziują ludzie tacy jacy grają tu zawodnicy, ale jednak przy rejonizacji rozgrywek w tym sezonie, co powoduje że praktycznie każdy mecz grany jest z rywalem zza miedzy, a tym samym takie mecze budzą większe emocje , może warto się zastanowić nad desygnowaniem takich sędziów którzy chociaż potrafią zapanować nad rozgrzanymi głowami zawodników, bo nie każdy mecz tak jak nasz wczorajszy może zakończyć się bez kontuzji, a sędzia powinien mieć przede wszystkim to na względzie. Mylić się można, a wczorajszy rozjemca robił to w dwie strony więc można powiedzieć że pod tym względem był sprawiedliwy. Niemniej jednak, jeżeli doprowadza się do sytuacji że po kilka osób z jednej i drugiej drużyny, ławka trenerska używa pod jego adresem różnego rodzaju inwektyw, i to w taki sposób że te inwektywy wypowiadane pod jedną bramką słychać pod drugą, ,a sędzia nie reaguje to chyba jest coś nie tak. O błędach jakie popełnił nie ma nawet co pisać bo było ich wiele, od interpretacji nowych przepisów zaczynając, poprzez nieumiejętność stosowania przywileju korzyści, nie karaniu kartkami lub nieodpowiednimi kolorami za brutalną grę kończąc. I jeszcze jedno kuriozum - według sędziego bocznego linię spalonego wyznacza linia piłki przy strzale na bramkę - idąc tym tokiem myślowym można uznać, że strzelając na bramkę z 30 metrów piłka wyznacza linię spalonego na 30 metrze - no dramat.