W niedzielne przedpołudnie udaliśmy się do Połomii na mecz z tamtejsza Iskrą. Boisko jakie jest na Połomii, każdy wie, więc od początku wiadomo, że trzeba się nastawić na walkę i zaangażowanie, a nie na finezyjne granie i popisy umiejętności.
Pierwsza połowa to dwie dobre sytuacje Denisa Glebowicza, ale najpierw po strzale z pierwszej piłki trafił w słupek, a po chwili po kolejnym uderzeniu górą bramkarz rywali. Rywale w tej połowie ograniczają się do strzałów z dalszej odległości, ale za każdym razem górą Mirek Zagórski.
Druga połowa to już coraz większy nacisk z naszej strony, przez co rywale mają sporo więcej miejsca na kontry i tak to w zasadzie wygląda. Iskra postawiła najszybszego zawodnika z przodu i co rusz kopali do niego piłki, a my mimo licznych sytuacji biliśmy głową w mur. Dobre okazje w tej połowie zmarnowali Kamil Siwarski po ładnym uderzeniu górą bramkarz rywali, czy też Daniel Kukuła, którego strzał z 6 metra przeszedł nad bramką rywali.
Rywale odpowiadają dwoma groźnymi uderzeniami, przy których namęczyć się musiał Zagórski oraz 3-4 niecelnymi uderzeniami z dobrych pozycji, które w zasadzie wzięły się z tego, że w końcówce graliśmy ustawieniem 1-1-2-7 :)
W doliczonym czasie gry najpierw piękna indywidualna akcja Siwarskiego, który próbował dograć piłkę na trzeci metr do niepilnowanych napastników, jednak jego podanie idealnie przeciął bramkarz. Za chwilę jeszcze lepsza sytuacja. Wrzutka z boku, przedłużenie piłki i tam Sebastian Klyszcz uprzedzając bramkarza z dwóch metrów przerzuca piłkę nad nim, ale też nad poprzeczką.
Podsumowując, na pewno szkoda tego remisu, bo raz, że byliśmy drużyną lepszą, a dwa, że rywale nam po prostu w tabeli uciekają. Pozostaje walczyć dalej, a okazja do tego już w sobotę w pojedynku z drużyną Rozbarku.